środa, 6 marca 2013

Rozdział 8

Nasza grupa przygotowawcza gratulowała nam, byli bardzo zadowoleni, teraz mówi się tylko o odważnych trybutach igrających z ogniem. To coś niezwykłego. Nigdy nie myślałam, że tutaj może spotkać człowieka tyle szczęścia.
Po gratulacjach przenieśliśmy się windą do naszego apartamentu. Każdy dystrykt otrzymał swój własny. Nasz znajdował się na 12 piętrze. Nie trudno zapamiętać. Salon był tak duży, że mógłby spokojnie pomieścić 1/4 części ludności z naszego dystryktu. Moja sypialnia - bo tak to oni nazywali, była większa od całego domu, w którym mieszkałam z ciocią. Miałam swoją własną, piękną łazienkę, ogromną garderobę, łóżko było tak duże, że mogłoby na nim spać chyba z pięć osób. W sumie to nie rozumiem po co tu było, bo dywany były tak miękkie i delikatne, że aż krzyczały "Połóż się tu!".
Poszłam do salonu, czekała tam reszta mojej załogi. Obowiązki Effie najwyraźniej nie skończyły się na dworcu kolejowym. Razem z Haymitchem będzie nas nadzorować do chwili, gdy trafimy na arenę. W zasadzie jest to dla nas korzystne, bo przynajmniej na czas zaprowadzi nas we właściwe miejsca.  Jeśli wierzyć słowom Effie, zna każdą liczącą się osobę w Kapitolu i przez cały dzień prowadziła negocjacje, żeby załatwić nam sponsorów. To dobrze, że przynajmniej się stara. Jest z nas bardzo zadowolona, że w końcu 12 Dystrykt odniósł sukces na Ceremonii Otwarcia.
- Cóż, sama nie mogę zawierać umów sponsorskich w waszym imieniu. Tylko Haymitch ma takie uprawnienia. - wzdycha Effie ponuro. - Ale nie martwcie się. W razie potrzeby zagrożę mu, że go zastrzelę, jeśli nie przyjdzie do stołu.
Po chwili w salonie zjawiają się nasi styliści. Ucieszyłam się na ponowny widok Alexa. Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że tak świetnie przygotował mnie do Ceremonii.
- Rosie! - ucieszył się na mój widok. - Nie możesz oderwać się od tej sukienki, czy nie chcesz? - zapytał śmiejąc się. - Chodź pokażę Ci Twoją garderobę. Wybierzesz sobie coś na kolację.
Znów powędrowaliśmy do mojej garderoby w sypialni. Szłam bardzo powoli aby nacieszyć stopy miękkim dywanem.
- Bluzki, spodnie, sukienki, spódnice, tuniki, paski, biżuteria, torebki, kosmetyki. - wskazywał na poszczególne "działy" garderoby. - Zakładaj co Ci się żywnie podoba. A tam - wskazał ręką na rząd wieszaków i stojące obok buty - masz ubrania do ćwiczeń na treningach.
- Dziękuję. Co proponujesz na teraz? - zapytałam z dumą w głosie.
- Wiem, że to o czym pomyślałem, pewnie nie przypadłoby Ci do gustu, dlatego myślę, że to będzie
idealne. - przebiegł po rzędach wieszaków, wyciągając z nich różne kolorowe rzeczy. Po chwili znów stanął przy mnie i wskazał na zasłoniętą parawanem cześć garderoby. - Tam możesz się przebrać.
Ogromny uśmiech zagościł na mojej twarzy. Skierowałam się we wskazane miejsce i ubrałam przygotowane ubrania.  Wszystkie były ciasne i wydawały być się trochę szczupłe, ale wiedziałam, że tak musi być.
Gotowa weszłam do salony, a wszyscy pokiwali głowami i uznali, że bardzo dobrze wyglądam. Ku mojemu zdziwieniu w salonie również był Haymitch. rozmawiał o czymś z Jacksonem, który nadal był w swoim kostiumie. Alex usiadł za ogromnej kanapie i poklepał miejsce obok. Usiadłam tam, a on zajął się moimi włosami i pozaplątywaniem fryzury, którą wcześniej mi przygotował.
- Masz śliczne włosy. - kiedy wypowiedział to zdanie coś ukuło mnie w żołądku. Przypomniało mi się jak Hazelle kierowała te same słowa do mnie czesząc mnie w dzień dożynek. Wspomnienia bolą. Zwłaszcza kiedy nie ma się pewności, że jeszcze kiedyś zobaczy się ich nadawców.
- Dziękuję.
- Nasza Rosie, zwłaszcza po tej dzisiejszej przemianie jest zniewalająco ładna. - przyznała Effie.
- Ładna i utalentowana. Takimi rzeczami trzeba się chwalić, Rosie. Zwłaszcza tu w Kapitolu. - tym razem Haymitch zwrócił się do mnie. - Jackson co nieco wspominał, że nieźle śpiewasz. Jeden ze sponsorów jest muzykiem, jeśli wypadniesz jutro dobrze na treningu, być może zaprosi Cię do swojego studia. Nie zmarnuj ten szansy. Nie dość, ze możesz zyskać dobrego sponsora, to jeszcze podbić serca innych.
- To naprawdę wspaniale, Rosie! Daj z siebie wszystko. - znów podekscytowana Effie gratulowała mi.

Kiedy Jackson wrócił już przebrany, Effie rozkazała awoksom aby podali kolację. Chciałam najeść się do syta i spróbować wszystkich potraw, ale kończę po drugim daniu, ponieważ musimy omówić strategię co do jutrzejszych treningów. Mimo to i tak byłam najedzona. Mój brzuch nie jest przyzwyczajony do przyjmowania tak dużej ilości jedzenia. Zjadamy tort i przechodzimy do salonu, żeby obejrzeć w telewizji
powtórkę ceremonii. Kilka innych par wypadło całkiem nieźle, ale żadna nie dorasta nam do pięt.
- Jutro rano rozpoczynamy pierwszą sesję treningową. Spotkamy się przy śniadaniu, a wtedy wam dokładnie wyjaśnię, czego od was oczekuję — mówi Haymitch do Jacksona i do mnie. — A teraz idźcie się
przespać, dorośli chcą porozmawiać.
- Dorośli. - prychnęłam, ale bez dyskusji poszłam do swojej sypialni. Sypialnie miałam połączoną z łazienką także wzięłam długi, przyjemny prysznic. Jeszcze nigdy nie brałam prysznica, nie licząc dzisiejszego mycia mnie przez moją grupę przygotowawczą. Czuję się tak, jakbym wyszła na letni leszcz, tylko wyraźnie cieplejszy. Wkładam ciemnozieloną koszulę do spania i spodnie. Długo nie mogę zasnąć. Wiem, że tu nigdy nie będę w stanie dobrze zasnąć.

Rosie podczas kolacji w apartamencie trybutów z 12 Dystryktu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz