czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 15

Rankiem zajmuje się mną ekipa przygotowawcza. Lekcje z Effie i Haymitchem to już przeszłość. Ten
dzień należy do Alexa, mojej ostatniej nadziei.Skaczą nade mną do późnego popołudnia. Dzięki ich wysiłkom moja skóra przypomina lśniący aksamit, na ramionach mam namalowane przez szablon wzory piór, a na paznokciach dłoni i stóp rysunki płomieni. Aranżacją fryzury zajmuje się Lola. Chciałam aby wyglądał skromnie, tak aby każdy mógł mnie poznać teraz i na arenie. Wiedziała czego mi trzeba. Moje długie włosy, sięgające prawie do pasa upięła w pozornie mały kok z tyłu głowy. Wyglądało jakbym miała o połowę mniej włosów. Ostatecznie kładą mi na twarz blady podkład i podkreślają moje rysy. Mam teraz duże zielone oczy. Wydają się być jeszcze bardziej zelone niż kiedykolwiek przedtem.
Ku mojemu zdziwieniu, Alex prosi moją grupę przygotowawczą aby wyszli na kilka chwil.
- Rosie, wiem jaka jesteś. Mogę zrobić z Ciebie trybuta idealnego, pod względem wyglądu, ale chcę żebyś to akceptowała. - mówi ze spokojem.
- Myślałam, że dziś zapomnę chodź na chwilę, że jestem trybutem.
- Nie chodzi mi o dziś. Chcę nadać Ci znak rozpoznawczy.
- Jaki? - pytam
- Coś co pozwoli w skromny sposób pokazać jaka jesteś. Myślę o czerwonych ustach. - zaśmiałam się.
- Połowa dziewczyn dziś wieczór będzie miała czerwone usta.
- Nie myślę o dziś. - spuścił wzrok. - Chodzi mi o arenę.
Czerwone usta na arenie? Czy to dobry pomysł?
- Niech będzie. - odpowiadam. Wiem ile wcześniej sprawiłam mu przykrości, więc teraz postanawiam ulec.
- Przed wyjściem na arenę naniosę Ci na usta transparentną szminkę. Zmywa się tylko pod wpływem gorącej wody, więc nie masz się co przejmować o nią. - pokiwałam głową, a on zawołam ponownie moją grupę przygotowawczą sam opuszczając pomieszczenie.
Lola, Nate i Lewis przygotowywali mnie jeszcze przez chwilę, a potem bez słowa wychodzą.
Cieszę się na ponowny widok Alexa. Trzyma w rękach moją sukienkę, której niestety nie mogę zobaczyć, ponieważ dokładnie zasłania ją czarny pokrowiec.
- Zamknij oczy. - prosi.
 Czuję, jak jedwabna podszewka nasuwa się na moje ciało. Ubranie jest ciężkie, z pewnością waży z dziesięć kilo! Chwytam Alexa za rękę i na ślepo wsuwam nogi w buty. Z zadowoleniem orientuję się, że ich obcasy są co najmniej o pięć centymetrów niższe od tych, w których Effie kazała mi ćwiczyć. Po chwili zapada cisza.
- Mogę już otworzyć oczy? - pytam.
- Tak, otwórz. - odpowiada.
Istota, którą widzę w wysokim lustrze, przybyła z innego świata. Mieszkańcy tamtych okolic kosmosu mają połyskującą skórę i błyszczące oczy, a do tego ubrania z klejnotów. Moja suknia... Och,
moja suknia jest od góry do dołu zrobiona z jednolitego połyskującego, czerwonego materiału. Na sam widok tej czerwieni wyglądam jakbym płonęła.
Przez długą chwilę wszyscy na mnie patrzą. Ja również nie mogę oderwać wzroku od swojego odbicia.
- Obróć się. - proponuje Alex. Obróciłam się kilka razy, a patrząc na moje odbicie w lustrze widziałam jak lekki i zwiewny materiał zmienia się w ogień. Moja suknia płonie żywym ogniem! Coś niesamowitego! Kiedy tylko przestałam suknia również przestała płonąć
- Niesamowite! Alex jak Ty to... jak to zrobiłeś?
- Nie wiem. To Ty igrasz z ogniem. - odpowiedział mi jednym ze swoich najszczerszych i najładniejszych  uśmiechów.
Gdy rozsuwają się drzwi windy, widzimy pozostałych trybutów ustawianych przed sceną. Czas przeznaczony na prezentację spędzimy pod wielkim łukiem. Jestem ostatnia w kolejności, a właściwie przedostatnia, bo dziewczyna poprzedza chłopaka z tego samego dystryktu. Tak bardzo chciałabym iść na pierwszy ogień i mieć to już za sobą! Tymczasem będę musiała słuchać, jak dowcipni, zabawni, skromni, zdeterminowani i uroczy są pozostali trybuci. Na domiar złego publiczność z pewnością zacznie się nudzić, podobnie jak
organizatorzy. Na chwilę przed naszym uroczystym wejściem na scenę Haymitch staje za mną i za Jacksonem.
- Rosie, pamiętasz o piosence? - pyta.
- Tak.
- Jak będziesz śpiewać nie wstawaj ze swojego miejsca. Kończąc piosenkę wstań i obróć się kilka razy do rytmu. Będziesz miała wielkie wyjście. Jackson, nie zapomnij o tym co Ci mówiłem. Pokażcie się z jak najlepszej strony. - warknął i odszedł.
Idziemy gęsiego w kierunku krzeseł i zajmujemy wyznaczone miejsca. Samo wejście na scenę sprawia, że zaczynam oddychać szybko i płytko. Czuję intensywne pulsowanie krwi w skroniach. Trzęsą mi się nogi na wysokich obcasach, siadam z autentyczną ulgą. Przynajmniej nie upadnę. Zapada zmrok, ale na Rynku jest jaśniej niż w letni dzień. Dla najważniejszych gości ustawiono wysoką trybunę, pierwszy rząd obsiedli styliści. Obiektywy kamer zwrócą się na nich, kiedy publiczność będzie reagowała na wyniki ich pracy. Duży balkon na budynku z prawej strony zajmą organizatorzy, większość pozostałych balkonów przejęły ekipy telewizyjne. Rynek oraz prowadzące do niego aleje są zatłoczone do granic możliwości. Widzowie nie mają co marzyć o miejscach siedzących. Telewizory są włączone w domach, w miejskich salach i świetlicach całego kraju. Spoglądają na nas wszyscy obywatele Panem. Tego wieczoru nie obowiązują ograniczenia w dostawach prądu. Mam nadzieję, że Ciocia i Gale to oglądają.
W tym roku Caesar ma jasnozielone włosy, usta i powieki. To przerażające, a co najmniej niesmaczne. Na wstępie opowiada kilka dowcipów, aby rozruszać publiczność. Wkrótce jednak przechodzi do rzeczy.
Z niecierpliwością wyczekuję na swoją kolej. W końcu słyszę nazwisko Rosie Atria Stanley.  Jak we śnie wstaję i kieruję się na środek estrady. Ściskam wyciągniętą rękę Caesara i siadam nie miejscu obok niego.
- Powiem ci coś, Rosie. - ciągnie poufale.  Gdy cię ujrzałem na ceremonii otwarcia igrzysk, serce mi zamarło. Co sobie pomyślałaś na widok tak spektakularnego stroju?
- Byłam zachwycona, nie codziennie mam okazję płonąć żywym ogniem. - odpowiedziałam z uśmiechem. Caesar zaśmiał się i przeszedł do kolejnego pytania.
- Pomówmy o twojej ocenie. Dostałaś dziewiątkę. Możesz nam wyjaśnić, co się właściwie stało podczas
pokazu?
- Nic szczególnego. Troszkę bawiłam się ogniem. - Ceasar znów zaśmiał się.
- Igrająca z ogniem pod każdym względem! - dodał, a tłum wiwatował i krzyczał z radością. - Wróćmy jednak nieco wcześniej. - proponuje. - Jak czułaś się podczas dożynek, kiedy wylosowano Cię? - tłum momentalnie ucichł.
- Nie mogłam się ruszyć, czułam się jak niemowlak, który uczy się chodzi. Wiem, nie szło mi to najlepiej. - obróciłam wszystko w żart. Widowni spodobało się to.
- Do dziecka ci już daleko, bo głosem przypominasz mi profesjonalistkę! - Właśnie taki jest Caesar. W każdej sytuacji stara się pomóc  trybutowi.
- Dziś też coś przygotowałam. - oświadczam, a Caesar robi zdziwioną minę.
- Tego się nie spodziewałem. Czy chcecie usłyszeć naszą małą gwiazdkę?! - wykrzyknął do widowni, a obi nagrodzili to gromkimi brawami i okrzykami radości.
Wzrokiem odszukałam Haymitcha, który  obiecał, że załatwi dostęp melodii. Na szczęście dotrzymał tej obietnicy i po chwili na całym rynku słychać melodię, którą wczoraj tworzyłam z Elzebederem. Trzymałam się wskazówek Haymitcha i siedziałam na miejscu do momentu kiedy piosenka, którą śpiewałam kończyła się. Wtedy wstałam i śpiewając ostatnie wersy "rozpadam się na kawałki" kręciłam piruety dotąd aż melodia zaczynała cichnąć, a w końcu przestała być słyszalna.
Wszyscy siedzący wstali z miejsc i razem z widownią klaskali i wiwatowali. Przyjemne uczucie, na prawdę.
Caesar bardzo serdecznie dziękował mi, gratulował wspaniałego talentu i przepięknej sukienki, która stanęła w płomieniach, lecz teraz znów była normalna.  Po chwili skończył się mój czas, a Caesar szybko dodał:
- Wystąpiła przed Wami śliczna i utalentowana Rosie Stanley! - tłum znów wiwatował, a ja zajęłam swoje wcześniejsze miejsce. Byłam wdzięczna Haymitchowi za dotrzymanie tej obietnicy.
__________________________________________________________________________
Opisywana piosenka, która pasuje do moich wyobrażeń to: 
David Guetta - She Wolf feat. Sia 
http://www.tekstowo.pl/piosenka,david_guetta,she_wolf__ft_sia_.html
spójrzcie na polskie tłumaczenie

 Sukienka Rosie podczas wywiadu z Caesarem:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz