Rankiem bez słowa wyszłam z domu. Skoro już oswoiłam się z codziennością chciałam przynajmniej w swoich oczach poczuć się osobą, którą byłam kiedyś. Nie muszę tego udowadniać ludziom. Tylko sobie. Idąc przez Złożysko modliłam się aby nikt znajomy mnie nie zaczepił. Nie chciałam z nikim rozmawiać, opowiadać wszystkiego. Modliłam się też aby nie spotkać Gale'a. Nie chciałam się z nim w ogóle widzieć. Nie teraz. Chciałam na chwilę powrócić do dawnego życia, przez chwilę poczuć się sobą. Chciałam dziś poprosić o klucz do starego domu, ale wiedziałam jak się tam dostać bez niego. A poza tym nie chciałam się teraz dzielić z nikim moją tajną kryjówką. Kryjówką przed światem.
Dziwnie się czuję wchodząc tu. Tyle lat, tyle wspomnień. Jest tu tak pusto, nie na obrusu na stole, nie ma kwiatów na oknie, wszystko przykryła cienka warstwa kurzu. Nie mogę się tu odnaleźć, ale kiedy idę wzdłuż kuchni podłoga znajomo skrzypi. Tak, to ten dźwięk, którego tak bardzo nienawidziłam kiedy wymywałam się nocą do lasu. Delikatnie osuwam się na ziemię i głaszczę wytarte stare deski, za którymi tak tęskniłam. Powstrzymuje łzy, ale wiem, że to bez sensu. Teraz czuję jak powoli coś we mnie drga. Jakby mała pustka została na chwilę przysłonięta wspaniałymi wspomnieniami. Szkoda, że tylko przysłonięta, a nie wypełniona. Delikatnie wstaję i kieruję się w stronę mojego dawnego pokoju. Za każdym krokiem stopy przytrzymuję jak najdłużej na podłodze pozwalając podłodze skrzypieć ile tylko zechce. Delikatnie otwieram drzwi. One również witają mnie delikatnym skrzypnięciem. Na moim łóżku nie ma pościeli, na stoliku nie leżą kartki i ołówki, również nie ma kwiatów na parapetach okiennych. Ta sama pustka, która jest teraz we mnie. Ta sama. Otwieram wszystkie szafki, aby sprawdzić czy nic się w nich nie zapodziało. Cokolwiek co mogłoby mi zając chwilę czasu i jeszcze bardziej zasłonić pustkę w sercu. Nic, nie ma tu zupełnie niczego. Siadam na miękkim materacu łóżka, nie wiem ile czasu tu siedzę, nie liczę tego, ale wiem, że z każdą minutą zamiast czuć się lepiej, wracać do siebie, jeszcze bardziej oddalam się od siebie.
Czuję, że o czymś zapomniałam. I kiedy spoglądam na sporą szafkę przy oknie, przypomina mi się co zawsze tu chowałam prze uporczywymi myszami. Delikatnie otwieram ją i moje oczy znów zalewają łzy. Jest tu to na co liczyłam. Kartki z nutami, mnóstwo kartek. Wyciągam je pojedynczo ciesząc oczy każdą narysowaną kreską, każda nutką. Odkładam ten spory stos papieru i wyciągam ręce po coś jeszcze cenniejszego. Coś co należało do mnie i mojego taty. Nasza stara, dobra gitara. Nie wiem skąd ją zdobył, nie pamiętam już melodii jakie na niej grał, ale moje dłonie doskonale pamiętają każdy akord jakiego mnie nauczył. Nie umiem ich nazwać, ale umiem je zagrać. Dźwięk instrumentu jest teraz troszkę stłumiony, skrzypiący, ale nadal niesamowity. Ustawiam odpowiednio struny i już jest prawie jak dawniej. Kantem koszuli oczyszczam gitarę z kurzu. Jestem zła na siebie i jest mi przykro, że po śmierci taty tak bardzo zaniedbywałam moje zdolności gry. Na szczęście nadal pamiętam wszytko tak jak dawniej kiedy sam mnie wszystkiego uczył.
Spisane na kartkach słowa i grana przeze mnie melodia tworzą teraz jedną całość. Sporo czasu mi to zajęło. Słońce powoli zaczyna zachodzić więc czas wracać. Chyba odnalazłam cząstkę siebie siedząc tu, grając i śpiewając.
Kiedy wychodzę na chłodne wiosenne powietrze wpadam na niesamowity pomysł. Zabieram gitarę i kieruję się w stronę Ćwieku. Śmieję się od ucha do ucha jak szalona wyobrażając sobie minę Śliskiej Sae. Faktycznie, robi już się ciemno, ale zawsze o tej porze sporo osób przebywało na Ćwieku. Dziś nie. Podchodzę do Sae, ale ona najwyraźniej mnie nie poznaję.
- W czymś Ci pomóc panienko? - pyta swoim zachrypniętym głosem.
- Dość długo mnie tu nie było prawda? - pytam, a wtedy jej twarz przybiera minę bardzo zszokowanej.
- O ludzie! A niech mnie! Myślałam, że zestarzejesz się w tym domu! - wybiega przed swój "stragan" i zarzuca mi ręce na szuję. Odwzajemniaj jej uścisk. Czuję, że tego również bardzo mi brakowało. - Co Ty robiłaś tyle czasu? Pewnie zgubiłaś sie w tym wielkim domu i nie mogłaś znaleźć drogi powrotnej. - jak zawsze potrafi mnie rozśmieszyć.
- Raczej nie mogłam sobie poradzić z tą niezliczoną ilością schodów.
- Jak Twoje nogi? - pyta przejęta w pośpiechu jakby bała się, że zaraz zniknę.
- Całkiem, całkiem, ale wcześniejsze były dużo lepsze.
- Nigdy więcej mi nie karz na siebie patrzeć w takim stanie. - ciągle jest przejęta, a ja robię zdziwioną mnę, bo nie rozumiem za bardzo o czym mówi. - No na Igrzyskach! To były zwyczajne tortury!
- Tak, masz rację...
- A ten potwór! Co to było?! Dwa razy myślałam, że umarłaś i za każdym razem się podnosiłaś.
- Wiesz to...
- A wiesz jak się napłakałam widząc Cię samą na tym śniegu i mrozie jak ledwo oddychasz!
- Ciesz się, że samą, bo...
- Albo jak nie mogłaś poradzić sobie z tymi ranami na rękach i jak mdlałaś co chwila.
- Sae ja to wiem, byłam tam. - mówię spokojnie, ale dosadnie.
- Och przepraszam Cię skarbeczku. Chcesz coś zjeść?
- Nie, zobacz co mam. - wskazuję na gitarę i uśmiecham się najpiękniej jak tylko potrafię.
- Nie wierzę!
Sae nie może się pojąć ze szczęścia, na przemian płacze, śmieje się, przytula mnie, głaszcze po włosach, całuje w czoło.
- Widać, że to nie Twoję włosy. - mówi z delikatnym uśmiechem. - Twoje były miękkie i gładkie. Te są jak ładnie pomalowane druty.
- Wolę wyglądać tak niż jak pokraka. - znów obie śmiejemy się. W tej drobnej staruszce zauważam ile radości można wnieść do czyjegoś życia i przy okazji sprawić radość też sobie. Chcąc jeszcze bardziej podziękować jej za to, że po prostu jest postanowiłam zagrać i zaśpiewać kilka linijek piosenki, którą wymyśliłam dziś w domu.
Widzę jak przyglądają mi się młodzi górnicy, którzy zawsze mnie zaczepiali i drażnili się ze mną. Dostrzegam Ripper, która zawsze dzieliła się ze mną swoimi świętymi radami. Po chwili zauważam rozweselonego Gale'a i Katniss, którzy wpadają na Ćwiek i w jednej chwili zastygają w bezruchu kiedy mnie widzą. Nie przerywam gry, bo to dla Sae. Nie wiem czemu, ale nie śpiewam już tego co wymyśliłam w domu, śpiewam to co przyjdzie mi na myśl.
Nucąc pod nosem z dumą wracałam do domu. Znów zwróciłam na siebie
uwagę młodych górników, znowu śpiewałam, ale nie dla siebie tylko dla
ludzi. Znowu poczułam, że podbijam serca innych. nie tylko nic nie
znaczącą wygraną w igrzyskach, ale całą sobą. Widziałam jak dziewczyny z
zazdrością i podziwem patrzą na mnie, jak cała uwaga chłopców skupiona
jest tylko na mnie. Tak jak było wcześniej. Jak dawniej. To cudowne, że
znowu mogę choć w małej części poczuć się jak dawniej. Tego najbardziej
mi brakowało po igrzyskach. Nie wiem czy wrócę do normalności, ale wiem,
że zaczynam być sobą.
________________________________________________________________________________
Piosenka, którą śpiewała Rosie:
Amanda Seyfried - Little House
http://www.tekstowo.pl/piosenka,amanda_seyfried,little_house.html
(spójrzcie na polskie tłumaczenie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz